Dodaj do ulubionych GP Studio

Teksty

2016.07.27 - Lasy Żerkowsko-Czeszewskie

W czasie pobytu na zastępstwie w Poznaniu, byłem w lasach, w okolicy Czeszewa. Tu zaczyna się droga polna (http://umapa.pl/YBelJ) która wiedzie aż do promu w Czeszewie, który pływa od maja do października i należy do nadleśnictwa w Czeszewie. Ja dotarłem i wróciłem właśnie tą drogą od strony Dębna i Lutyni. W lesie mamy w sumie trzy niewielkie parkingi. Jeden tuż przed mostem przez Lutynię, drugi w połowie dalszej części drogi do promu i ostatni przy promie, i na tym parkingu ja się zatrzymałem. Najpierw poszedłem na Ścieżkę edukacyjną "Stare Dęby". Zaczęła się od starego, zwalonego dębu

Na tym dębie był taki grzybek

dzięki temu, że była ta kropla na nim

szybko w internecie ustaliłem, że nazywa się ozorek dębowy (Fistulina hepatica). Oprócz dębów można było zobaczyć starorzecza a na nich niewielką roślinkę wodną: żabiściek pospolity (i nawet załapała się malutka żabka zgodnie z nazwą  - powodzenia w szukaniu :D )

i ścieżki bobrów. Nawet robiąc na samym brzegu zdjęcia żabiściekowi zastanawiałem się, czy pod wodą nie ma wejścia do nory bobrzej, bo jakoś tak dziwnie uginała się ziemia ;) Potem przechodząc obok takiej pięknej naturalnej alejki,

poszedłem na ścieżkę "Starorzecze" ciągnącą się wzdłuż skraju brzegu Warty, gdzie były goździki kropkowane w towarzystwie lnicy pospolitej

Byłem jednak na terenie Lasów Żerkowsko-Czeszewszkich, więc nie sposób było nie zauważyć pięknej, starej topoli

Po poczytaniu na tablicy edukacyjnej wiadomości o bobrach, przeszdłem przez Dębową bramę

Posłyszałem, że gdzieś grzmi niedaleko. Rozejrzałem się i za sobą zobaczyłem nadciągające od wschodu czarne, kłębiaste chmury. Pomyślałem, że trzeba skrócić wędrówkę i wrócić do samochodu. Gdy skręciłem w najbliższą ścieżkę w prawo, zobaczyłem przed lasem przestrojnika trawnika (Aphantopus hyperantus)

Idąc między drzewami mało się nie dałem uwięzić jak ten ten puch

Minąłem potem paśnik, przestraszyłem się podrywającego kosa, który przestraszył się moim nadejściem. Gdy już szedłem główną drogę do samochodu na przydrożnym dębie znalazłem jeszcze takiego nadrzewnego grzybka

Pasuje mi również na ozorka dębowego, ale mogę się mylić, czerwonej kropli nie miał ;).  Krople za to zaczęły spadać z nieba, więc szybko przyspieszyłem kroku. Do samochodu wskoczyłem w ostatnim momencie, zanim rozpadało się na dobre. W drodze powrotnej, na najbliższej stacji, musiałem zaliczyć myjnie, bo gdy jeszcze jechałem piaszczystą drogą wyjeżdżając z lasu, część drogi przejechałem po terenie, gdzie nie padało i kurz pięknie przykleił się do samochodu ;) Zostało tam jeszcze sporo do spenetrowania, choćby jeszcze jedna ścieżka "Nad Lutynią" która zaczyna się przy parkingu przy mostku nad Lutynią.


© Sławomir Maizner